Koń w stój posiada 4 punkty podparcia. Wydawałoby się zatem, że nie będzie dla niego problemem, aby podnieść jeden z nich. Rzeczywistość wygląda często zupełnie inaczej. Na pewno każda z osób czytających ten artykuł zna konia, któremu czyszczenie kopyt było nie lada wyzwaniem… Nauka bezpiecznego podawania nóg jest podstawowym obowiązkiem każdego właściciela konia. Niestety często odrobienie tej lekcji zostawiamy kowalowi. Nie jest to osoba, na którą powinno się zrzucać to zadanie. Może on odmówić rozczyszczania kopyt, jeżeli koń nie jest gotowy do zabiegu. Zanim jednak przypniemy naszemu podopiecznemu metkę „uparty” lub „złośliwy”, zastanówmy się, jakie mogą być przyczyny tego, że przy tak podstawowej czynności nasz podopieczny nie chce współpracować.
Jak wiadomo, konie to zwierzęta uciekające, a do ucieczki niezbędne są im wszystkie cztery, sprawne nogi. Prawdopodobnie wielu z Was widziało młode ogierki, które bawiły się, gryząc się nawzajem po pęcinach. Padały na przednie nogi prawie do pokłonu, chroniąc je w ten sposób przed zębami kolegi. Głowa, nogi i słabizna są szczególnie chronionymi częściami ciała. Kulawy koń jest wyrzucany ze stada jako łatwa zdobycz dla potencjalnych drapieżników. Dlatego też podawanie człowiekowi kopyt może być dla niego poważnym wyzwaniem.
Konie czują niepokój, jeżeli coś dotyka lub przytrzymuje ich nogi. Rasy z dużą domieszką gorącej krwi, a zwłaszcza araby, są wyjątkowo wyczulone na tę część ciała. Na pewno widzieliście konia, który wpadł w panikę, kiedy zaplątał się w wodze, lonżę, lub miał pierwszy raz założone ochraniacze.
Zawsze warto wziąć pod uwagę relacje. Jeżeli koń nie ma do nas wystarczająco dużo zaufania, może pojawić się problem. Przez cały czas jego psychika będzie w trybie ostrzegawczym na wypadek, gdyby trzeba było ruszyć do ucieczki. Stanie na 3 nogach w takim układzie, z jego punktu widzenia, jest co najmniej nierozsądne.
Co w takiej sytuacji? Poświęćcie chwilę na habituację, najlepiej w systemie rytmicznego zbliżania i oddalania. Stojąc bezpiecznie między nosem a łopatką konia, stopniowo odczulajcie nogi na dotyk różnymi przedmiotami. Dotyk lonżą, bacikiem, szczotką na kiju, foliową torebką przyczepioną do bacika… nie zaszkodzi trochę kreatywności. Pamiętajcie, żeby nie patrzeć wprost na nogę, którą odczulacie. Obserwujcie ją tylko kątem oka. Dlaczego? Chcemy sprawić, żeby koń zaakceptował dotyk do nóg, a nie odczulił się na jedną z najważniejszych pomocy, jaką jest wzrok. Zanim skończycie trening upewnijcie się, że proces odczulania został zakończony. Po czym to najłatwiej rozpoznać? Jeżeli koń wyluzował całe ciało, odciążył tylną nogę, przelizał, zdjął uwagę ze strasznego przedmiotu i skierował uszy do przodu. Dla pewności zbliżajcie i oddalajcie przedmiot jeszcze przez kilka sekund. Co by się stało, gdybyśmy zakończyli proces habituacji zbyt wcześnie? Doprowadzilibyśmy do uwrażliwienia na dany bodziec. Kolejne powtórzenie byłoby trudniejsze, wywołałoby więcej strachu i koń znacznie dłużej by się na ten bodziec odczulał.
Jeżeli koń stoi wyluzowany i tego typu przedmioty nie wywierają na nim wrażenia, dopiero wtedy ostrożnie sięgnijcie ręką po kopyto.
Często niedoceniany problem, to brak odpowiedniego balansu, zwłaszcza u konia młodego lub o słabo rozwiniętej biomechanice. Próbując podnieść nogę czujemy, jak napiera na nas swoim ciałem lub przeskakuje, aby nie stracić równowagi. Zamiast siłować się z 500-kilogramowym zwierzem, lepszym rozwiązaniem będzie pomoc w odnalezieniu właściwego balansu. Warto sprawdzić, czy stoi pewnie, na szeroko rozstawionych nogach, zanim sięgniemy po jedno z kopyt.
Może kiedyś ktoś stracił cierpliwość? Pośpiech ludzki jest jedną z najgorszych rzeczy, jaka może Wam się przydarzyć w obcowaniu z końmi. Stres i adrenalina przy rozczyszczaniu kopyt lub podkuwaniu na pewno nie pomoże w skojarzeniu procesu podawania nóg jako coś bezpiecznego i przyjemnego.
Jeśli koń ma bolesność w ciele lub problem z kopytami, może niechętnie przyjmować dodatkowy ciężar ciała na obolałą nogę. Nie siłujcie się wtedy w myśl zasady „nie daj mu wygrać”, zlikwidujcie przyczynę bólu i na spokojnie odpracujcie problem. Bardzo ważny punkt to cierpliwość i kontrola emocji. Nie oczekujmy efektów natychmiast. Ponadto, jeżeli koń poprawnie podał nogi, nie oznacza to, że problem jest już trwale rozwiązany. Sesję treningową powinno się powtórzyć nawet w sześciu różnych okolicznościach, aby informacja została utrwalona. Poproście konia o podanie nóg w stajni, na maneżu, na hali, rano, wieczorem, stojąc na drewnianym mostku lub nad drągiem – są to zupełnie inne sytuacje.
Można też zwiększyć motywację do podawania nóg. Poproście o tę czynność na koniec treningu, chwilę przed zejściem z maneżu. Po kilku powtórzeniach koń będzie z niecierpliwością czekał, aż będzie mógł podać kopyta, jako znak, że zajęcia już się skończyły.
Bezpieczeństwo jest najważniejsze!
Przy odrabianiu tego typu problemów, zawsze dobrze trzymać linę treningową w ręku. Konie potrafią naskoczyć i celnie kopnąć w najmniej oczekiwanym momencie. Jeżeli problem jest poważny lub nie czujecie się pewnie, poproście o pomoc profesjonalistę.
Niezbyt bezpiecznym sposobem na podnoszenie nóg jest ustawianie się tyłem do końskiej głowy. Dodatkowo, część jeźdźców schyla się poniżej końskiej kłody, żeby sięgnąć do pęciny. W taki sposób łatwo o ugryzienie, lub co gorsza kopnięcie w głowę. Nie musi to wynikać tylko ze złych zamiarów konia. Wystarczy, że mucha usiądzie pod brzuchem, a ten, chcąc ją odgonić, zahaczy kopytem o Waszą twarz. Nie warto.
Znacznie bezpieczniejszym sposobem, w jaki można poprosić konia o podanie nogi jest ustawienie się przodem do jego głowy, na wysokości łopatki. W takim układzie, możemy obserwować pysk konia, z którego łatwo wyczytać emocje. Jeśli zauważycie strach, niepewność lub złość, wróćcie co zaufania lub popracujcie chwilę z ziemi nad poprawą szacunku. Jeśli koń jest pozytywnie nastawiony, powoli zjedźcie ręką w dół nogi i naciśnijcie na kasztan. Będzie to czytelny sygnał do podniesienia nogi, nawet dla surowego konia. Nagradzajcie każdą chęć. Jeżeli koń nogę podniesie, to na pewno jej nie łapcie! Pozwólcie odstawić ją z powrotem na ziemię. Dopiero przy kolejnych próbach, można złapać ręką za kończynę. W taki sposób koń nie poczuje niepokoju, że zabraliście mu jego nogę, a nabierze więcej zaufania do Was w tej czynności. Kiedy już trzymamy nogę w górze, dopiero to jest moment, kiedy możemy się odwrócić w stronę kopyta i zająć się czyszczeniem. W przypadku podnoszenia kończyn tylnych, ustawicie się w układzie 3 punktów podparcia. Wasze nogi powinny być szeroko rozstawione równolegle do kłody, a jedną z rąk trzymacie linę i grzywę na kłębie. Drugą ręką zjedźcie powoli w kierunku stawu skokowego i delikatnie zagarnijcie nogę pod kłodę.
Podawanie nóg jest podstawowym elementem dobrego wychowania i można zacząć taki trening w formie zabawy już z młodziakiem. Jeżeli koń sprawia problemy przy tej czynności, warto zastanowić się, co jest przyczyną takiego zachowania, a nie pracować tylko nad likwidacją objawów.
Nigdy nie podnoście koniowi nóg – nauczycie go, żeby sam chętnie je podawał!
Ola Najman
Light Equitation